czwartek, 3 grudnia 2015

The Old History: Skazany #3

Sared szedł przed siebie jakiś czas. Szedł przez jakąś polanę. Niekiedy można było spotkać jakieś drzewo, czy krzak. Zielona trawa bujała się. Było to bardzo spokojne miejsce. Sared miał chwilę, aby przyjrzeć się krajobrazowi. Jednak jego uwagę zwróciło coś, co przypominało drzewo. Miało to ludzką sylwetkę, ale było z drewna. Może jakaś kukła? Sared zaczął zbliżać się do postaci, kiedy ta nagle odwróciła się. To Krzewiak, ludzko podobny stwór żyjący w lasach. Pojedyńcze drzewa zaczęły się rozkładać. Gałęzie schodził ku dołowi, a korzenia wychodziły z ziemi. Sared nie miał szans. Krzewiaki nie nalezą do najszybszych stworzeń, jednak potrafią atakować na odległość. Ucieczka była niemożliwa, jednak walka również, gdyż nie miał on broni. Wojownik złapał za fiolkę którą wcześniej znalazł w skrzyni. Cały czas się cofał. Dokładnie przyjrzał się on fiolce. Niestety nie miał pojęcia co spowoduje i jak jej użyć. Jeden z Krzewiaków wystrzelił ze swoich kryształowych oczu falę energii magicznej, która trafiła Sareda w rękę. Wypaliła ona dziurę na wylot w barku bohatera. Krew zaczęła tryskać na wszystkie strony, a Sared zawył z bólu. Upuścił on fiolkę trzymaną w ręku. Gdy ta uderzyła o ziemię, rozbiła się. Substancja w środku fiolki nagle eksplodowała. Wszystko zamarzło. Cały krajobraz okrył lód. Oczy Krzewiaków przestały się świecić, oczywistym było, że zamarzły. Sared również całkowicie zamarzł. Stał nieruchomo, jak kryształowy posąg. Cały okryty lodem. Przez chwilę po zamarznięciu miał miał jeszcze świadomość, lecz po chwili ją stracił.

***


Sared otworzył swoje oczy. Był w jakimś budynku. Nie miał pojęcia co się stało. Pamiętał atak Krzewiaków, cios w ramię, właśnie, ramie. Spojrzał na swój bark. Nie miał on żadnej rany, nawet żadnego bandażu. Wstał on z łóżka i wyszedł z pokoju w którym się znajdował. Wyszedł na korytarz, po czym zszedł po schodach. Na parterze stała jakaś kobietę. Odwróciła się po usłyszeniu skrzypienia schodów.
- Oh, obudziłeś się? Jak się czujesz? - odparła kobieta.
- Eeem... - zaciął się Sared, lecz po chwili kontynuował - Dobrze, czuje się dobrze.
- To świetnie, może opowiesz mi co się stało, kochany? - uśmiechnęła się kobieta.
- Ja, em... Ja jestem Sared, a ty? - odpowiedział po chwili namysłu.
- Oh, przepraszam, że się nie przedstawiłam! Jestem Samara. Miło mi cię poznać, Saredzie
- Jeśli mogę wiedzieć, to gdzie właściwie jestem?
- W Irmerned. Coś czuję, że nie jesteś stąd. Czyżbym zgadła? - Samara uśmiechnęła się
- Zgadza się, jestem ze Śródziemia. A dokładnie ze Varen. - odpowiedział lekko niepewny tego, czy może to powiedzieć nieznajomej kobiecie
Samara wytrzeszczyła oczy, po czym dopytała - Z Elsvyr? Jak mogłeś się tu dostać z Elsvyr? Przecież to jest strasznie daleko stąd! - Samara nie mogła uwierzyć w to, co słyszy
- Czekaj, a... gdzie ja tak właściwie jestem? Nie kojarzę takiej wioski jak Irmerned.
- Heh, nie wiem jak ci to powiedzieć, ale... Witamy w Samotni!

1 komentarz:

  1. Witaj!
    Zgodnie z obietnicą, zajrzałam na bloga, przeczytałam, co miałam przeczytać, a teraz troszkę to skomentuję. Wybacz, że musiałeś tyle czekać, aż się tu pojawię. :)
    Musisz mi też darować, bo jestem dosyć czepliwą czytelniczką, więc trochę sobie pozrzędzę. :P
    Na początku jednak chcę przyznać, że Cię podziwiam - na bloga zajrzałam głównie dlatego. Moją uwagę zwróciła nie tyle tematyka, co fakt, iż jesteś chłopakiem. Wierz mi lub nie, ale piszący chłopcy to niemalże wymarły gatunek. :)
    Jeśli chodzi o treść bloga, na myśl nasuwa mi się jedno słowo: krótko. Tak właśnie jest. Trzy notki, trzy części, minimalny zasób słów. Osobiście wolałabym czytać dłuższe rozdziały, nawet jeśli większą część ich długości stanowiłyby opisy miejsc i pogody, co - tak na marginesie - bardzo by się tu przydało. :P
    Co jeszcze... Uwielbiam, kiedy w opowiadaniach umieszczone są przeżycia wewnętrzne bohatera, jego myśli i uczucia. Tutaj jest z tym trochę słabo, bo bardziej skupiasz się na samej sytuacji, niż na jej wpływie na wykreowaną przez Ciebie postać. Proszę, popracuj nad tym.
    Brakuje też kilku ogonków i znaków interpunkcyjnych, ale to zawsze można poprawić przy korekcie. I - błagam - zamień liczby na liczebniki! Dinozaury nie znały liczebników - wiesz, co się z nimi stało. :D
    Styl pisania jest w porządku. Jeśli będziesz nad nim pracował, będzie się rozwijał, a wtedy sam zobaczysz, jak to z nim jest. Pomysł wydaje się oryginalny, o ile można ocenić go po trzech króciutkich notkach.
    Mogę za to pochwalić Cię za nazwy, imiona, itd. Ich niecodzienność jest ujmująca i należy do największych obecnie dostrzegalnych atutów tej historii. :)
    Także no. To chyba wszystko, co chciałam powiedzieć. Mam nadzieję, że choć troszkę Ci pomogłam tym komentarzem, a namiastka krytyki wzbudzi chęć do dalszej pracy. ;)

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Naomi Stark

    Zapraszam również na bloga z miniaturkami:
    http://words-help-me-to-be-free.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń