wtorek, 1 grudnia 2015

The Old History: Skazany #1

Był to słoneczny, letni dzień. Zielone liście na drzewach były lekko poruszane przez wiatr. Był to dzień wręcz idealny. Ale nie dla Elsvyr. Wojna domowa niszczy ten kraj. Wiele ludzi obawia się wyjść z własnych mieszkań, gdyż nie wiadomo, czy za rogiem nie znajduje się buntownik. Armia Elsvyr była silna, to fakt, ale nie wszyscy z nich byli chętni poświęcić życie za kraj. Buntownicy byli gotowi poświęcić życie za swoje racje. Wojna domowa nie dotknęła jednak Samotni. Samotnia jest małą wyspą położoną na wschód od Elsvyr. Mimo iż podlega ona państwu nie dotknęła ją wojna domowa. Jedynym problemem było przejęcie w Elsvyr głównego szlaku handlowego z którego Samotnia wysyłała swoją rudę Czerwoniaku do państwa. Było to jedyne, co ta wyspa mogła zaoferować. Mimo to wystarczyło 5kg rudy, aby starczyło na utrzymanie całej wyspy przez tydzień. Przejęcie portu w Elsvyr zaburzyło gospodarkę Samotni.


***


Tego dnia dwóch przestępców z Elsvyr odczekiwało na wyrok. Był to wyrok śmierci. Sared wiedział, że nie ma dla niego nadziei. Jednak razem z nim na śmierć szedł pewien mężczyzna. Nie znał on jego imienia, ani powodu skazania. Lecz był on bardzo pewny siebie. Zbyt pewny. Sared widział to i zastanawiał się, dlaczego? Dzisiaj czekała go śmierć, pewna śmierć. Szli oni razem z czwórką strażników na plac więzienny. Był to pusty obszar bez ani jednego drzewa, krzaczka, czy nawet kwiatka. Tylko ta trawa. Lecz na środku placu stała wielka szubienica. Sared miał łzy w oczach, lecz powstrzymał płacz. Sam nie wiedział, co aktualnie czuje. Strach? Ból? A może rozpacz? Jednak był on gotowy na śmierć. Po chwili czekania przyszedł Kat. Stanął on obok szubienicy i złapał za swój topór.
- Ty - Wskazał na Sareda palcem - Idziesz pierwszy. Powieszenie, czy ścięcie?
- Powieszenie - powiedział po chwili zastanowienia.
Sared podszedł do pieńka. Uklęknął i położył głowę na pieńku. Miał przed oczami całe swoje życie.
Kat zamachnął się toporem, lecz nagle rozniósł się huk. Był on na tyle głośny, że Kat stracił równowagę i pod naciskiem topora upadł na ziemię przewracając się do tyłu. To Buntownicy. Zniszczyli mur więzienny i 10 osobowa armia wbiegła na plac. Sared pierwszy raz ucieszył się z widoku Buntowników. Szybko wstał i wybiegł przez dziurę w murze. Kiedy biegł obrócił się. Już rozumiał dlaczego ten mężczyzna był taki pewny siebie. Ta 10 osobowa armia przybyła tu po niego. Sared był zaskoczony, że wysłano ich aż tylu, by odbić tego jednego. Ale nie miał on czasu na zastanawianie się. Szybko się rozejrzał dookoła. Dookoła tylko woda. Więzienie znajdowało się na malutkiej wysepce w środku państwa. Nie miał on wyboru. Jedynym sposobem, by przeżyć było przepłyniecie jeziora, rzeki i tak aż do swojego mieszkania. Wbiegł szybko do jednej z łodzi buntowników i odpłynął. Po około 5 godzinach dopłynął do końca. Wyszedł z łodzi i zaczał biec w kierunku swojej rodzinnej wioski. To co zauważył po dotarciu do niej zapamięta do końca życia.

3 komentarze:

  1. Heej ^^
    Rozdział króciutki, ale ciekawy. ;)
    Na razie nie mam co do niego zastrzeżeń :)
    Muszę szczerze powiedzieć, że jestem pod wrażeniem.
    Pierwsze opowiadanie, które czytam, którego autorem jest....
    No właśnie.... Chłopak. ;D
    Życzę weny i chęci, i lecę czytać następny rozdział.
    Pozdrawiam, Cassie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za słowa otuchy ^^

      Usuń
    2. Nie ma za co. Każdemu się należą. Fajnie, że próbujesz i starasz się ;)

      Usuń