środa, 2 grudnia 2015

The Old History: Skazany #2

Śródziemie od zawsze było uznawane za najpiękniejszą część Elsvyr. Piękna, zielona trawa i bujna roślinność. W przeciwieństwie do Centralnego Okręgu wioska ta była bardzo mała. Zaledwie kilka chatek i 1 pole. Piękne, błyszczące jak szczere złoto pole. W oddali słychać było dźwięki lutni. Krajobraz wręcz idealny. Mała studnia w centrum wioski z której wydeptany szlak prowadził do każdej jednej chatki. Ludzie zawsze znaleźli chwilkę, aby usiąść przed swoim domem i pooglądać ten krajobraz. Sared kochał to miasto. Urodził i wychował się w nim. Ale niestety to nie mogło trwać wiecznie

***


Wioskę pokryła czerwień, ognista czerwień. Nie przetrwała ani jedna chata. Cała wioska stała w płomieniach. Zamiast lutni było słychać krzyk. Krzyk palących się żywcem mieszczan. Ci, których nie spłonęli  byli nabijani na pal. Studnia była okrążona ciałami martwych. Był to straszny widok, którego Sared nigdy nie zapomni. Nie wytrzymał on i zaczął płakać biegnąc do swojego dawnego mieszkania. Ono również stałą w płomieniach. Sared wbiegł przez dziurę, w której dawniej były drzwi. Dach się walił, wszystko płonęło. Nie miał on zbyt dużo czasu, gdyż ogień szybko się rozprzestrzeniał i sam mógł spłonąć. Na środku mieszkania leżało spalone, przygniecione belką z dachu ciało. To była Firlia, siostra Sareda. Podbiegł on do niej, lecz nie było już ratunku, nie żyła. Zaczął płakać i krzyczeć w niebo głosy. Próbował on wyciągnąć ciało spod belki, lecz nie miał jak tego zrobić. Nie zostało mu dużo czasu i mimo bólu wybiegł z płonącego mieszkania w strachu o własne życie. Cały czas się zastanawiał, kto i dlaczego mógł to zrobić? Upadł na kolana i zaczął dalej krzyczeć. Wszystko to, co kochał przepadło. Nagle zobaczył on sylwetkę podobną do ludzkiej, która stała w płomieniach. Lecz nie był to człowiek. Miał ogon. Sared nie miał zbyt wiele czasu do namysły i szybko uciekł. Kto to był? I czego chciał? Niestety nie dostał on odpowiedzi na te pytania. Nie było czasu. Szybko wrócił do swojej łódki i odpłynął. Nie wiedział gdzie, lecz płynął. Jego życie straciło sens. Teraz, gdy po 5 latach odsiadki udało mu się uciec, gdy ominęła go śmierć od strony Kata. Wszystko to przepadło, razem z płonącą wioską. Płynął on tak przez 8 dni. Wszystkie zapasy które były już w łodzi zostały zjedzone. Sared nawet nie był smutny, nie bał się śmierci. Wręcz chciał jej, chciał umrzeć, spotkać się z siostrą. Nic już nie trzymało go na ziemi. Nagle na horyzoncie ujrzał wyspę. Nie wierzył w to, co widzi. Po 8 dniach bezsensownego płynięcia nagle dotarł do wyspy. Złapał za wiosła i płynął dalej. Wyszedł on na ląd, ale nie poznawał tego miejsca. Nie przypominało to żadnej z wysp Elsvyr. Ale jego uwagę przykuło coś innego. Była to skrzynia leżąca przy brzegu kawałek od niego
- Skrzynia? Pewnie woda wyrzuciła ją na brzeg. Lepiej sprawdzić, czy jest tam coś cennego.
To powiedziawszy podszedł do skrzyni. Spróbował on ją otworzyć, lecz była zamknięta. Nie dał on jednak za wygraną i z całą siłą kopnął w zamek skrzyni odrywając go. Teraz mógł ją spokojnie otworzyć. W skrzyni znajdowała się notka. Niemożliwym było, by przetrwał tak długo pod wodą. Coś mu tu nie pasowało. Była na niej jedynie krótka informacja, iż jest to "Zbroja 17 oddziału Buntowników". Kolejny już raz ratują go Buntownicy. Wyciągnął on ze skrzyni zbroję i założył ją.
Było to proste uzbrojenie. Spodnie w czerwonych barwach Buntowników, dwa skórzane pasy, drewniany okrąg i miecz. Zdjął swoje podarte spodnie i założył nowe. Nie wiedział jednak, po co mu aż dwa pasy. Złapał on więc za drewniany okrąg. Był pewien, że to tarcza, lecz nie miała uchwytu. Jedynie wyciętą małą dziurkę, przez którą może wejść coś bardzo cienkiego. Złapał wtedy za pas i przeciągnął go przez tą dziurkę. Teraz mógł założyć ten okrąg, jako uzbrojenie tułowia. Pomysłowe i nie drogie rozwiązanie. Drugi pas założył za to normalnie. Wyglądał co najmniej dziwnie. Zajrzał do kieszeni spodni. Mało które spodnie mają kieszenie, lecz te takie posiadały. Wyciągnął z nich małą fiolkę. Nie przypominała ona eliksiru. Była ona szklana, a na jej dwóch końcach były metalowe zakrętki. W środku za to była niebieska substancja. Brakowało mu jedynie broni. Jej już niestety w skrzyni nie znalazł. Sared odwrócił się na piętach i wyruszył przed siebie.

5 komentarzy:

  1. Hej ^^
    To znowu ja.. ;)
    Rozdział ciekawy i pomysłowy, jednakże muszę się do czegoś przyczepić.
    Pisałeś, aby poprawić Ci błędy, a ja kilka tu takich znalazłam, więc
    chciałabym Ci teraz je przedstawić (oczywiście niekoniecznie musisz je poprawić, to tylko moje skromne zdanie i pomoc) :
    1."Tych, których nie dotknął ogień byli nabici na pal. Studnia była okrążona ciałami nabitymi na pal." - Po pierwsze wydaje mi się, że lepiej brzmiałoby, gdybyś zamiast "Tych" napisał "Ci". Po drugie powtórzyłeś dwa razy "nabici na pal" co nie za dobrze brzmi, więc mógłbyś jakoś to zmienić.
    2. "Ty była Firlia..." - Chyba powinno być "To"
    3."Próbował on wyciągnąć ciało spod belki, lecz nie miał jak to zrobić." - Moim zdanie trochę "dziwnie" brzmi druga część zdania. Mógłbyś na przykład napisać "Lecz nie miał jak TEGO zrobić."
    4."Wyspa, po 8 dniach bezsensownego płynięcia nagle dotarł do wyspy." - Nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam te zdanie, ale też można je jakoś poprawić, żeby nie powtarzało się dwa raz słowo "wyspa".
    5."To powiedziawszy podszedł do skrzyni." -Zdanie same w sobie jest poprawne, ale wydaje mi się, że można napisać "Powiedziawszy to, podszedł do skrzyni."
    6."Nie dął on jednak za wygraną i z całą siła kopnął w zamek skrzyni odrywając go." - Tu tylko chodzi o zapisanie, czyli: "dął" (dał), "całą siła" (całą siłą).
    7.Ostatnie do czego mogłabym się przyczepić to liczby. "2 skórzane pasy". Nie mówię, że to jest źle, po prostu rzuca się w oczy, a w opowiadaniach staramy się raczej unikać liczb zapisanych cyfrą. W niektórych przypadkach użycie liczby jest wskazane, jak np.:"Zbroja 17 oddziału Buntowników".
    I to by było na tyle...
    Wiedz, że nie napisałam tego, żeby wytykać Ci błędy tylko, aby Ci pomóc.
    Pisz dalej, bo świetnie Ci idzie ;)
    Na pewno zostanę na dłużej.
    Pozdrawiam, Cassie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uwagi ^^ Poprawione. Co do zdania "Wyspa, po 8 dniach bezsensownego płynięcia nagle dotarł do wyspy." jest to poprawne, ale rzeczywiście może być nie zrozumiałe. Chodzi to, że ujrzał wyspę, a następnie potwierdzenie, że po 8 dniach itd. Ale mimo to poprawiłem ;)

      Usuń
    2. No właśnie z tym zdaniem o wyspie też tak myślałam, ale napisałam na wszelki wypadek ;)

      Usuń
    3. Przy okazji zapraszam Cię to zajrzenia na mojego bloga, chociaż wątpię, że Cię zainteresuje, bo to zupełnie inna tematyka, ale zachęcam bardzo gorąco ^^ ;3
      http://sektorniebo.blogspot.com/

      Usuń
    4. Oczywiście sprawdzę ;)

      Usuń